Archiwum 23 maja 2014


maj 23 2014 Rozdział 3.
Komentarze: 0

- Znam fajne miejsce – powiedział Ed do Niny i Brian'a, ich wspólnego znajomego.

- Jestem strasznie głodna, dają coś dobrego? – jakby na dowód tych słów brzuch Niny głośno zaburczał.

- Zdecydowana większość z karty jest świetna, mają całkiem dobrego kucharza – Ed wiedział co mówi, od dnia gdy pierwszy raz wstąpił do „Corner Barn” minęło ponad dwa tygodnie. Chłopak wpadał tam codziennie, gdy Tim spytał z podejrzanym półuśmieszkiem ,czemu tak często ich odwiedza, skłamał że pracuje w okolicy. Prawda była taka, że chciał widzieć Kat tak często jak się tylko dało. Przez cały ten czas, dzień po dniu, wkraczał do knajpki, zajmował ten sam stolik lub siadał przy barze. Zdążył spróbować wszystkiego z karty, ale podczas wizyt również analizował grafik dziewczyny. Zauważył, że w poniedziałki i wtorki przychodzi na wcześniejszą zmianę, od 9:00 do 19:00, środy miała wolne, czwartki i piątki pracowała od 15:00 do 1:00, sobota i niedziela była zmienna. Kelnerki mogły między sobą dowolnie ustalić grafik. Pracujących dziewczyn było trzy: Kat, Arabella- roześmiana osiemnastoletnia blondyczneczka oraz Susanna- ciemnoskóra, wysoka  trzydziestolatka. Kat miała 26 lat, bardzo to zdziwiło Ed’a gdyż wyglądała bardzo młodo, sądził że jest młodsza od niego o co najmniej dwa lata. Była ucieleśnieniem jego marzeń, tak przynajmniej sądził, dlatego nie przejmował się różnicą wieku.

- No to chodźmy tam, w sumie ja też zgłodniałem – powiedział Brian, śniady, wysoki pół Brytyjczyk pół Włoch. Ed zawsze czuł się w jego towarzystwie wyjątkowo zakompleksiony, ale mimo to bardzo go lubił. Skierowali swoje kroki do „Corner Barn”.


- Witaj Ed, cóż za niespodzianka! Kogo jak kogo, ale ciebie się nie spodziewałam – przywitała go ze śmiechem Arabella.

- Cześć Bella, dzisiaj przyprowadziłem nowych klientów.

- No właśnie widzę – ale wyglądało, że blondynka widzi tylko Briana. Nina chrząknęła, aby zwrócić na siebie uwagę.

- Yhhhgmmm, może zajmiemy miejsce? Tu wydaje się dobry sto….

- Nie, ten nie… chodźcie tutaj – Ed pokierował ich szybko do stolika, który zawsze zajmował, ponieważ  zawsze obsługiwała go Kat.

- Cześć Eddie, dzisiaj z obstawą widzę? – Kat jak zawsze wyglądała wspaniale. Szeroki uśmiech, lekki krok, aż trudno było uwierzyć, że jest na nogach już dobre 5 godzin.

- Tak ciekawego miejsca nie można zostawiać dla siebie. Co dzisiaj polecacie? Może sławetny gulasz? – po tych kilkunastu dniach, kiedy to odwiedzał „Corner Barn” Ed prawie się „przyzwyczaił” do obecności Kat. Nie sprawiał już wrażenia tak zestresowanego i zamkniętego w sobie i zaczął posługiwać się zdaniami złożonymi, które zazwyczaj miały sens.

- Eddie muszę cię rozczarować, ale niestety nie ma gulaszu. W zamian mogę zaproponować leczo! Jest prawie tak samo dobre jak gulasz, ale znaczniej bardziej bogate w składniki – mówiąc to oczywiście kręciła znacząco głową dając rudemu znać, że to zwyczajne resztki, których kazano im się pozbyć.

- Chyba jednak weźmiemy coś z karty – Kat rozdała klientom menu i puszczając oczko do Ed’a oddaliła się do kolejnego stolika.

- TO O NIEJ MÓWIŁEŚ!

- Ciiiiiiii…. Zwariowałaś? – Nina jak zwykle nie panowała nad swoimi emocjami.

- Wybacz….. to o niej opowiadałeś tak? Dziewczyna z przystanku? No nie powiem całkiem ładna i wyraźnie cię lubi.

- Serio? Skąd wiesz? Znasz ją? – Ed czuł jak rumienieć zalewa jego policzki.

- Nie, nie znam, wywnioskowałam z pogawędki i oczka, które ci posłała – Nina była wyraźnie rozbawiona reakcją przyjaciela. Chłopak już wiedział, że przyjaciółka będzie to wykorzystywać przy każdej okazji.

- Fajna dupa…. – skwitował Brian – Znaczy się kobieta… fajna kobieta – gdyby spojrzenie zabijało, Brian leżałby trupem pod wpływem intensywności oczu Ed’a.


            - Rany, dawno nie widziałam takiego fajnego faceta – Arabella aż podskakiwała z podniecenia – Jest wolny? Lubi blondyny?

- Skąd mam wiedzieć Bella? Pierwszy raz go widzę na oczy, ale co racja to racja, fajny jest, taki…. Hmm… Śródziemnomorski – Kat dźgnęła koleżankę w żebra i podeszła zebrać zamówienie.

- Wybraliście coś moi drodzy?

- Dla mnie placki z sosem grzybowym, podwójnym jeśli można i duże piwo – wyrecytował Ed.

- Ja wezmę makaron z sosem serowym oraz małe piwo, ALBO NIE, znaczy się, nie małe, duże, tak…duże piwo – Nina zawsze składała chaotyczne zamówienia.

- Ja po proszę stek średnio wysmażony z frytkami i surówką. Jak wszyscy duże piwo to nie będę się odróżniać – Brian składając swoje zamówienie patrzył na Kat w sposób, który nie spodobał się rudemu przyjacielowi. „Czemu on tak na nią patrzy? Jest moim kumplem i wie, że ona mi się podoba, czy byłby zdolny….?”

- Świetnie zaraz przyniosę państwa piwa – „Czemu ona tak na niego patrzy? Czy spodobał się jej? No oczywiście, że tak… przecież jest w połowie Włochem, dziewczyny lubią Włochów…” Ed zaczął żałować, że przyprowadził tutaj Brian’a. „Jak mogłem być tak głupi? Było trzeba najpierw coś zdziałać z nią i wtedy.. Nie oszukuj siebie rudy głupku, nawet jakby Kat była twoją dziewczyną to i tak i tak stałbyś na przegranej pozycji przy takim facecie…”

- Ed wszystko w porządku? Zawsze jesteś blady, ale teraz to normalnie zrobiłeś się aż przeźroczysty. – Nina zaniepokoiła się stanem przyjaciela.

- Wszystko w porządku… Zaraz wracam – Rudy poderwał się od stolika i skierował się do baru gdzie Kat przygotowywała ich napoje gawędząc cicho z Bellą.

- Hej Eddie! Czy coś jeszcze potrzebujecie? – czemu ona się tak wspaniale uśmiecha, aż mu kolana zmiękły, przysiadł przy ladzie by się nie przewrócić.

- Nie, nie, nic. Ja tak tylko chciałem pogadać.

- Czy on jest do wzięcia? – Bella zbliżyła się i teatralnym szeptem zaczęła wypytywać o Briana.

- Z tego co wiem to tak, w zasadzie TAK! Absolutnie do wzięcia. Powinnaś zagadać – „Błagam odwróć jego uwagę od Kat. Błagam odwróć jego uwagę od Kat. Błagam….”

- Dawaj te piwa, ja je zaniosę – blondynka chwyciła tacę i szybkim krokiem kierowała się do Niny i Briana.

- Jak minął ci dzień? – pierwsza myśl, która pojawiła się w rudej głowie („Jak zwykle ambitnie, ale lepsze to niż cisza…”)

- Trochę męcząco. Dzisiaj był wyjątkowy ruch, strasznie mnie nogi bolą, a tu jeszcze, co najmniej 4 godziny przede mną. – przez chwilę przez jej twarz przemkną cień, Ed nie był pewien czy to zmęczenie czy może coś więcej…

„TERAZ!! TERAZ IDIOTO! RAZ SIĘ ŻYJE!”

- Umówiłabyśsięzemnąktóregośrazujeślimaszczasiochotęoczywiście…

- Słucham? – jego bełkot wyraźnie ją rozbawił

- Umówiłabyś się ze mną? – Ed wstrzymał oddech, serce przestało mu bić i czekał.

Czekał…

Czekał…

Minęło stulecie.

Czekła…

Czekał…

Millenium.

Czekał…

Czekał…

- Chętnie – chłopak zaczerpnął głośno powietrza…

- Naprawdę?

- Naprawdę.

Rudzielec uśmiechnął się tak szeroko, że aż zabolały go policzki.

- Masz tu mój numer, mam wolne środy, w poniedziałki i wtorki mam wolny wieczór, powiedzmy tak od 20:30, w tym tygodniu mam też wolny weekend. Zadzwoń kiedy będziesz mieć czas. – wręczyła chłopakowi serwetkę z nakreślonym numerem. Znów ich dłonie się musnęły i ten sam impuls elektryczny przeszył jego ciało dając poczucie przyjemnego gorąca.

Ed już otwierał usta żeby coś odpowiedzieć, ale wtem rozbrzęczał się dzwonek z kuchni.

- Ok., wracaj do stolika zaraz nakarmię ciebie i twoich przyjaciół. – puściła mu oczko i zniknęła za drzwiami.

Ed przez resztę wieczoru był wniebowzięty. Nina żartowała, że Kat chyba dała mu ‘coś’ na barze, co go tak uradowało. Tym bardziej się ucieszył, gdy usłyszał, że Brian umówił się Arabellą. Wszystko układało się po jego myśli, pięknie jak w bajce.

 

herman1609 : :